Lista wrześniowych postanowień noworocznych

Podczas 12 lat spędzonych w szkolnych murach moje neurony zakodowały pierwsze dni września jako Zupełnie Nowy Początek, To taki drugi Nowy Rok, druga szansa na wskrzeszenie postanowień, zrobienie ambitnych planów, podjęcie zobowiązań, nowe zaszyty, nowe pismo, nowy piórnik, nowy ja.

Wrześniowe planowanie weszło mi w krew. Zresztą nadejście jesieni zawsze nastrajało mnie pozytywnie, ponieważ jestem z tych, co narzekają na upały i błogosławią chłodek. Tak więc, choć dzień się skraca, choć do domu zaczynają włazić pająki, a na drzewach kończą się mirabelki, budzę się z letniego letargu. wyczekując poranków o zapachu mokrych liści. W zanadrzu mam już stosowną makramę z motywem deszczu i wiatru, którą wywieszę na drzwiach zamiast sezonowego wianka oraz wstępną koncepcję corocznej (licząc od zeszłego roku, więc można już mówić o pewnej cykliczności) kompozycji z ozdobnych dyń,
I am jesieniara!

Szkoła przeminęła, ale zwyczaj pozostał.
Moim postanowieniem jest więc, w miarę możliwości, trzymanie się następujących założeń:

  • Jak już wstanę, to robię to rozciąganie ze 4o minut.
  • Pierwszy spacer z psem też co najmniej 40 minut, z korzyścią dla obu.
  • Codzienne popchnę do przodu sprawy ogrodowych bądź remontowe, z naciskiem na łazienkę z wanną i mój pokój.
  • Co wieczór mały trening siłowy*, żeby wyprodukować więcej mięśni, żeby zjadały więcej cukru, żeby trzymać cukrzycę z dala ode mnie.
  • Codziennie jakikolwiek (?!…) krok w kierunku powrotu na rynek pracy…
  • Codziennie czas dla bloga, jako trening systematyczności .
  • Skupienie się na elementach vogue fem (trening taneczny) co najmniej dwa razy na tydzień, żeby coś z tego było (poza zwykłymi zajęciami).

Picie wody niegazowanej sobie daruję, to niewykonalne.

Ciekawe, jaki % powyższej listy uda się zrealizować? Dam znać w październiku 🙂


*wyjąwszy środę i czwartek, kiedy to odbywają się regularne zajęcia gromadne